psychopaci, popkultura i ciastka

niedziela, 3 maja 2015


Nigdy nie sądziłam, że jakąś bohaterkę Doktora Who znielubię bardziej niż Rose. Jak się okazuje, nigdy nie należy mówić nigdy! Utwierdził mnie w tym 8 sezon, który, w moim mniemaniu, wykreował Clarę na najbardziej irytującą i godną wytykania palcami postać w całym New Who. Postać, która jest nieciekawa, denerwująca i zupełnie się nie rozwija. Na dodatek będę musiała oglądać ją jeszcze w kolejnym sezonie. Jakby mi było mało, że zepsuła te ostatnie dwanaście odcinków...

Nie, nie jestem przeciwniczką Clary "dla zasady". W sumie to długo ją lubiłam i czekałam na rozwój tej postaci. Ale rozwój nie nastąpił. Wręcz przeciwnie, z całkiem dobrze zarysowanej bohaterki, pełnej potencjału i pozytywnych cech wyszło TO COŚ, prawdziwy przerysowany potwór i zlepek denerwujących cech, które sprawiają, że aż mi się włos jeży na głowie. 

Czy naprawdę, panie Moffat, chce pan bym utożsamiała się z tą kobietą? Z tą samolubną osobą, która z odcinka na odcinek jest coraz bardziej denerwująca? Która nie ma zarysowanego charakteru i mogłaby być zarówno każdym, jak i nikim, a do tego ma ego wielkości wnętrza TARDIS? Jeszcze zrozumiałabym, panie Moffat, gdyby chciał pan pokazać jak z dobrej osoby towarzysz staje się zły do szpiku kości (bo tego jeszcze nie było i to byłoby cholernie ciekawe). Ale przecież pan nie chce tego pokazać! W postaci Clary nie ma po prostu za grosz konsekwencji. Dostajemy po oczach jej najgorszymi cechami lub nieznośnym zachowaniem, po czym jesteśmy przekonywani, że jest ona ucieleśnieniem cnót i tak naprawdę to jest rozkoszna i Doktor zrobi dla niej wszystko. Gdzie tu logika? 

Ja wiem, wiele osób uwielbia Clarę i uważa ją za ideał towarzysza. Mają prawo, a ten artykuł po prostu nie jest dla nich. Wiem, że nie przekonam miłośników tej postaci do nagłej zmiany zdania. Ba! Pewnie moje argumenty tylko utwierdzą ich we własnych racjach. Ale wiecie co - wcale nie chcę nikogo przekonywać na siłę. 


Domyślam się, że w komentarzach posypią się obronne opinie. Usłyszę, że postać jest dobra, bo nie jest kolejną damą w opałach, ma swoje zdanie i nie jest "tą denerwującą Amy", albo "nudną Marthą". Szczerze mówiąc, mało mnie obchodzi, czy bohaterka ma więcej jaj niż Donna, czy jest bardziej dynamiczna niż Martha lub da się lubić bardziej niż Rose. Zadaję sobie pytanie - czemu u licha jest tak cholernie denerwująca? - i próbuję dojść do tego, co poszło nie tak w kreacji tej postaci, że nie jestem w stanie jej oglądać bez zgrzytania zębami.

Jeśli jesteś miłośnikiem Clary i decydujesz się na czytanie tego tekstu, nie potępiaj mnie proszę w czambuł. Przynajmniej nie rób tego na wstępie. Ja też mam swoje racje i argumenty. To nie tak, że nienawidzę postaci za całokształt (wszak doceniam pewne atrybuty jej osobowości). Po prostu w 8 sezonie Clara jest dla mnie zwyczajnie nie do zniesienia.

Dlaczego jej nie lubię? Choćby...

10. ... za pierwszy odcinek


Chodzi mi oczywiście o odcinek Deep Breath, nie o Asylum of the Daleks. Wszyscy pamiętamy jak Clara miotała się w tym epizodzie i owszem miała do tego prawo, każdy normalny człowiek miałby problem z taką sytuacją. Ale Clara nie do końca jest tu w sytuacji normalnego, nieprzygotowanego do regeneracji człowieka.

To co mnie szczególnie zirytowało to oczywiście nie fakt, że była zestresowana i nie radziła sobie ze zmianą jaka zaszła w jej przyjacielu. Dziwi mnie, że była aż tak zszokowana i reagowała agresją, w końcu poznała już inne regeneracje Doktora. Dziesiąty i War Doktor jakoś przypadli jej do gustu. Dlaczego do diabła nie chciała dać szansy Dwunastemu? Dlaczego miała do niego pretensje? Przez większość odcinka dało się wyczuć, że zwyczajnie strzela focha. Robiła złośliwe komentarze i cały czas zakładała, że Doktor ją zdradzi. To było po prostu obraźliwe. Poznając Jedenastego też była kilkakrotnie przez niego wystawiona na próbę. Doktor o wszystkim jej mówił i zdarzało się, że w ostatniej chwili wyciągał ją z kłopotów. 

Co się więc zmieniło, że była gotowa nawet na zupełne odrzucenie Doktora, tak jakby ich wcześniejsze wspólne chwile nie miały znaczenia?

Ano rozwiązanie wydaje się proste - Clara zwyczajnie podkochiwała się w Jedenastym i zmiana jaka w nim zaszła po regeneracji nie przypadła jej do gustu. Była zła, bo straciła swojego "magicznego chłopaka", który był fizycznie młody i na tyle przystojny, że mogła go przedstawić rodzince w święta i o nim czasem pofantazjować. 

W rozmowie z Madame Vastrą stwierdziła:

“I am not sure who you think you’re talking to right now, Madame Vastra, but I have never had the slightest interest in pretty young men. And for the record, if there ever was anyone who could flirt with a mountain range, she’s probably standing in front of you right now! Just because my pretty face has turned your head, do not assume that I am so easily distracted” 

Och... Claro... Sama się pogrążasz. Przede wszystkim skąd ten atak na Vastrę? Czyżby zadziałało prawo: uderz w stół a nożyce się odezwą?

Moim zdaniem Vastra dotknęła czułego punktu i trafiła w sedno - nie mówicie mi, że Clara nie podkochiwała się w Jedenastym. To było widać! A poza tym, sama się do tego przyznała w miasteczku Christmas w odcinku The Time of the Doctor. Zdaje się, że tam nie wolno było kłamać...

W ogóle zapewnienia względem Vastry okropnie pachną hipokryzją w świetle zachowania Clary. I to mi naprawdę nie pasowało. Clara próbuje przekonać nas i samą siebie, że wcale nie jest płytka.  Ale niestety jest płytka. To się często zdarza ludziom.  Tylko dlaczego odcinek stara się ją wybielić stawiając ją w pozycji tej biednej bohaterki, która łaskawie daje szansę nowemu Doktorowi?! Nie mam pojęcia.


Tak, czy siak, to był pierwszy moment, gdy pomyślałam, że wcale już nie chcę Clary oglądać. Jak dla mnie mogła się nie odwracać po telefonicznej rozmowie z Jedenastym. Mogła po prostu pójść w swoją stronę.

9. ... za ciągłe kłamanie

Cały ostatni sezon mocno skupiał się na Clarze i... jej kłamstwach. A to niewinne kłamstewko w stronę Doktora, a to małe zatajenie czegoś przed Dannym. Zupełnie jakby przed Doktorem wstydziła się swojego związku, a przed Dannym wstydziła się Doktora. To strasznie dziecinne zachowanie, które po wyjściu na jaw powinno ją było czegoś nauczyć. Clara jednak powtarza sobie nadal w duchu "jeszcze tylko jedno małe kłamstewko i wrócę do rzeczywistości". Przecież nie ma sensu budować kompromisu, lepiej trzymać się starego dobrego "będę kłamać w żywe oczy"!

Jest to smutne, bo jednocześnie sezon kreuje nam Clarę na postać, która jest tą dobrą, odpowiedzialną osobą. Stawia ja jako równowagę dla mrocznego Doktora, któremu nie można ufać, bo ciągle mąci, coś ukrywa, albo manipuluje ludźmi. Na dodatek dziewczyna ma czelność ciągle złościć się na Doktora za jego numery i wytykać mu, że manipulacje to nie jest dobry sposób rozwiązywania problemów.

Pobudka Claro. Sama nie jesteś lepsza!


8. ...dlatego, że ma hopla na swoim punkcie

Strasznie nie lubię egocentryków, a Clara to wspaniały przykład egocentryka. W serii 8 ta cecha jej osobowości okropnie się wyostrza. Wszystko musi się kręcić wokół niej, jest tą wybraną i lubi się stawiać w takiej pozycji. Nie uważa się za jedną z gromady małych ludzi na Ziemi, a za razem ma czelność stawiać się na ich czele:


Kiedy jednak zostaje obarczona odpowiedzialnością w odcinku Kill the Moon, wygarnia Doktorowi, jak mógł JEJ to zrobić. Najpierw jej, a potem całemu ludzkiemu światu. Praktycznie mówi mu, by się chrzanił, a potem wraca w kolejnym odcinku, jak gdyby nigdy nic. Zupełnie jak mała dziewczynka, która tupie nóżką, a potem chce kolejnej przygody. 

W związku z Dannym też koniecznie musi grać pierwsze skrzypce. Jest jak dziecko, które koniecznie chce postawić na swoim i dąży do tego, nie bacząc na konsekwencje. Jest też dziwnie... próżna. Pomijam masę scen ze strojeniem się, które pokazano nam w ostatnim sezonie.

Jest jedna scena, która mnie wyjątkowo zdziwiła. Szukałam dla Was gifa, ale niestety znalazłam ją tylko w tym filmiku (0:13):




Nie wiem czy pamiętacie ten moment ale ja poczułam się dziwnie, gdy Clara widząca siebie stwierdza, że zawsze sądziła, że tyłem wygląda lepiej niż w porządku. Czemu miała służyć ta scena? 
Trochę mam już tego dosyć, że za pomocą Clary wpędza się mnie w kompleksy...

7. ... za to, że ciągle pyskuje i ma pretensje



Nie dość, że przez większość 7 sezonu oglądałam jak Clara rzuca się na Jedenastego Doktora, teraz muszę oglądać jak pomiata Dwunastym? Mam już tego dosyć. Tych ciągłych uwag i przytyków w momencie, gdy sama nie jest święta. Piętnowanie u kogoś cech, których samemu się nadużywa jest poniżej pasa. 


Cały sezon Clara wytyka Doktorowi błędy i podejrzewa go o najgorsze. Ciągle o coś się piekli. Najlepszymi przykładami są odcinki Kill the Moon, Mummy on the Orient Express czy Dark Water, gdzie jej zachowanie przekracza wszelkie normy zdrowego rozsądku. 

6. ...i za to, że jest totalnie nieodpowiedzialna

Nie mam pojęcia kto zrobił Clarę nauczycielką, ale cieszę się, że nie mam dzieci, które mogłabym jej powierzyć. Cały odcinek In the Forest od the Night zgrzytałam zębami ilekroć odmawiała zaprowadzenia dzieci do rodziców, lub porzucała Danny'ego z grupą maluchów, bo miała ratowanie świata na głowie. Przecież z racji zawodu zobowiązała się opiekować tymi dziećmi? Ok, In the Forest od the Night nie jest najlepszym odcinkiem, być może scenarzysta po prostu o tym nie pomyślał... A szkoda. Mam wrażenie, że takie niedociągnięcia, pominięcia niektórych scen i niechlujne pisanie odcinków mocno zubożyło relację Doktora i Clary, która mogłaby się naprawdę ciekawie prezentować, gdyby ją ukazano z konsekwencją.



W Into the Dalek Clara stwierdza, że jest opiekunką Doktora. Trudno o gorsze określenie w kontekście tego jak potraktowała go choćby w Dark Water. 

5. ... za to, że jest małą panną idealną


Od początku postać Clary była idealna. Wszystko jej wychodziło. W Asylum of the Daleks zhakowała umysły wszystkich Daleków. W Snowmanie jej łzy roztopiły śnieg i potworne bałwany. Nie wspomnę już nawet o sprawie "impossible girl" i całej otoczce bycia jedyną w swoim rodzaju, jaką serial przypisał Clarze po Name of the Doctor.


Cudowność i idealność Oswald budowano nam przez wiele odcinków. O dziwo w 8 serii mimo jej wielu niedociągnięć i okropnych zachowań Doktor zdaje się ją jeszcze bardziej doceniać, co łechce ego Clary niemiłosiernie i buduje jej coraz większą pewność siebie, do tego stopnia, że we Flatline dziewczyna ośmiela się powiedzieć, że to ona jest Doktorem.

Dla mnie ta scena była totalnym przegięciem. Jak do tej pory żaden kompan nie zachował się w ten sposób. Clara najwyraźniej poczuła się na tyle samowystarczalna i pewna swego, że nie miała z tym problemu.

Fajnie jest być Doktorem, kiedy spada na człowieka ten cały splendor, kiedy ma się gadżety i w ogóle...

Ale już odpowiedzialność... a to jest inna sprawa. O Kill the Moon już mówiliśmy i nie widzę sensu by się znowu powtarzać.

Tak czy owak ja mam dosyć małej panny idealnej, która ratuje świat zawsze pięknie wyglądając i nawet we łzach nie zmazuje sobie makijażu.







4. ... za to, że nie wie czy kocha się w Doktorze, Dannym, czy w samej sobie samej

Może jestem zbyt surowa, ale takie odnoszę wrażenie. Clara nie wie czy woli Danny'ego, czy Doktora. Kończy się tym, że ciągle kłamie, bo zależny jej tylko na własnym komforcie i tym, żeby ona dobrze się bawiła i upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu. Nawet, gdy jej zatajanie prawdy wychodzi na jaw nie jest w stanie skończyć z kłamstwami. 

To ją różni od Marthy czy Amy. One w końcu potrafiły wybrać. Albo Doktor, albo normalny związek z kimś innym... Nawet Rose wybrała (tyle, że ona postawiła całkowicie na Doktora). Tylko Clara chciałaby mieć wszystko. Niestety nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. To totalnie nieosiągalne.

3. ... za to, że jest w każdym odcinku tego sezonu, nawet jeśli bez trudu byśmy się bez niej obyli

No i docieramy do pierwszej trójki najbardziej irytujących rzeczy w Clarze. Ten punkt jest trochę inny, bo nie odnoszę się tu do samej postaci, a raczej do scenarzystów. Mam do nich o to pretensje. Tak wiele odcinków kończyło się "odejściem Clary" lub awanturą, a jednak mimo to ciągle wracała. Dlaczego? Co to miało na celu poza pokazaniem nam jak niestabilną osobą jest Clara?


Największym strzałem w kolano był według mnie odcinek o Orient Expressie, który całkowicie obyłby się bez obecności Clary, jej złego mniemania o Doktorze i pakowania się w kłopoty. W tym epizodzie było tyle ciekawych postaci, które mogły przejąc jej rolę,że naprawdę dziwi mnie decyzja o umieszczeniu jej na głównym planie.

Zresztą nawet gdybyśmy nie dostali ekwiwalentu Clary, myślę, że sami doszlibyśmy w trakcie odcinka do niepokojących wniosków, a potem odetchnęli z ulgą, gdy okazałoby się, że Doktor jednak nie stracił kompasu moralnego. Dlaczego nie dano nam choć chwili wytchnienia od Clary i jej jawnych podejrzeń, że Doktor jest bucem? 

8 sezon ma niestety tą okropną manierę pokazywania wszystkiego cztery razy paluchem i podkreślania oczodajnym markerem. Uważam, że bezsensowne jest mówienie o czymś kilka razy.  Dobry scenariusz poznaje się po tym, że przede wszystkim oddziałuje i pokazuje, a dopiero potem mówi.

Niestety Mummy in the Orient Express Clara podkreśla nasze niepokoje grubym markerem i co chwila próbuje budować w nas wątpliwości. We mnie zbudowała tylko irytację, że traktuje się mnie znowu jak półgłówka i wciska do scenariusza postać bez wyjaśnienia fabularnego (bo niby jak się w końcu z Doktorem pogodzili?) tylko dlatego, że nie umie się bez niej przekazać napięcia.

2. ...dlatego, że żąda zamiast prosić

Myślę, że wiecie do czego piję. Ano do Dark Water i tej okropnej sceny z wrzucaniem kluczy do lawy. Clara powinna była stracić zaufanie Doktora na zawsze, ale on okazał się, dzięki Bogu, znacznie lepszym "człowiekiem" niż ona.


Niestety Clara nie ponosi żadnej kary za swoje zachowanie. Ostatecznie dostaje to, czego chce. A szkoda. Przez cały sezon nie uczy się na błędach. Powiecie, że wystarczająca była ta chwila, gdy myślała, że Doktor pośle ją do diabła? Może macie rację.

1. ... za to, że nie traktuje Doktora jak przyjaciela

Pewnie inaczej spoglądałabym na relację Doktora i Clary, gdyby nie fakt, że tak bardzo uległa zmianie od czasu regeneracji Jedenastego, a nie było ku temu jakiś bardzo konkretnych powodów. Owszem - kwestie zaufania były tu kluczowe, ale ciągłe podejrzewanie Dwunastego o najgorsze było lekkim przegięciem. Szczególnie, że Clara zachowywała się jak schizofreniczka. Raz zauważała mroczną stronę Doktora, innym razem bawiła się w najlepsze jakby nigdy nic. Groziła odejściem, a potem wracała i tak w koło Macieju.

Już od pierwszego odcinka nie wiedziała, czy chce Doktora w ogóle znać, potem twierdziła, że jest jego opiekunką, albo stawiała się w pozycji kogoś, kto dla Dwunastego pracuje. Jednocześnie podważała większość jego decyzji i nie grzeszyła zaufaniem. Na koniec dostaliśmy Flatline, gdzie próbowała nam udowodnić, jak doskonale sama daje sobie radę i Dark Water, gdzie miarka się przebrała. 

W pewnym momencie Clara po prostu pomyślała, że sama jest superbohaterką. Że już nie musi Doktora o nic prosić, że może mu grozić i rozkazywać. I to mnie najbardziej rozeźliło.



A Wy? Dlaczego nie cierpicie Clary? A może przeciwnie, nadal widzicie w jej zachowaniu głębszy sens? Dajcie znać. I pamiętajcie, ta notka nie ma na celu nikogo obrazić, ani zniechęcić Was do ukochanej postaci. To po prosu lista zarzutów - bardziej do scenarzystów, którzy kiepsko i niekonsekwentnie budowali postać przez cały sezon, niż do samej Clary. Lepiej poprowadzona mogła się okazać naprawdę najciekawszą kompanką Doktora w całym New Who.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawienie komentarza. Twoje zdanie bardzo się dla mnie liczy, nawet jeśli różni się od mojego.

Popularne Posty

Obsługiwane przez usługę Blogger.