psychopaci, popkultura i ciastka

niedziela, 3 maja 2015



To jest to miejsce, w którym powinnam opowiedzieć Ci o moim fascynującym życiu. O przygodach, fantazjach i projektach, które z pasją realizuję. O tym, że jestem sławna, bogata, piękna i mądra i że jeśli dotąd mnie nie czytałeś, to wiele Cię ominęło. Ale wiesz co? Takie gadanie to bullshit, bo moje życie nie różni się wcale od twojego. 


Podobnie jak Ty większość dotychczasowego czasu zmarnotrawiłam na książki, seriale i ogólnie pojętą popkulturę. Czasem coś zjadłam (zapewne słodkiego, bo poszło mi w boczki), czasem wyszłam z domu. Zaczytałam wiele poradników o tym jak żyć i mieć wszystko (i w sumie nic z nich nie wyniosłam). Skończyłam studia... Szczerze mówiąc, nie mam nawet zbyt wielu wspomnień. Za to Harry'ego Pottera cytuję na wyrywki, mogę opowiedzieć fabułę 50 lat emisji Doktora Who, wyliczyć wszystkie dewiacje w Czarodziejce z Księżyca, przedyskutować historię leczenia schizofrenii i podać Ci parę przepisów na ciastka. Taki ze mnie człowiek. I choć pełno we mnie sprzeczności (lubię barszcz, choć nie lubię buraków), to mam swoje zdanie i chcę się nim dzielić.

Lubię opowiadać. Czasem pewnie koloryzuję, bo mam kiepską pamięć do życia. Często zastanawiałam się, czy większości tego, co mnie spotkało sama sobie nie wymyśliłam, ale zdjęcia i przyjaciele utwierdzają mnie w przekonaniu, że jednak istnieję i istniałam. Że to ja jako dziecko namówiłam pół przedszkola do połykania nosem kulek z papieru toaletowego maczanego w mydle, czasem z nudów grzebałam pająki i ślimaki żywcem, bawiąc się w piaskownicy w "pogrzeb" i trącałam kijem wszystkie zdechłe ptaki, prosząc by się ruszyły, bo brzydko wyglądają, rozkładając się na chodnikach. W wieku 12 lat nazwałam wszystkie noże w domu i szczególnie upodobałam sobie Małego Romka, którym uwielbiam kroić pomidory po dziś dzień. A gdy skończyłam lat 15, przeszłam pierwszy kryzys wieku średniego i napisałam listę rzeczy do zrobienia przed śmiercią - czyli przed 25 rokiem życia (bo, jak podpowiadała mi moja "dziecięca wyobraźnia" - od tego roku zaczyna się człowiekowi starość i pora kłaść się do grobu).

Teraz mam własnie 25 lat. Chyba powinnam zacząć obchodzić rocznice śmierci, lub stać się dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem (czy coś?). Zamiast tego maluję na kubkach postacie z seriali, ubieram się w pastelowe kolory, eksperymentuję w kuchni, czytam dużo o psychopatach i oglądam wszystko co się nawinie, byle by była krew i dobrze napisane postacie. Śpię w koszulce z Hanem Solo i Malcolmem Raynoldsem, piszę fanfiki o Doktorze Who i jeżdżę na konwenty, gdzie szlajam się w cosplayach postaci z kreskówek lub psychopatów. I tylko czasem, o czwartej nad ranem, między obmyślaniem planu przeżycia apokalipsy zombie i poszukiwaniami ukrytego pokoju w moim domu, zastanawiam się - czy mojego losu nie pisze za mnie jakiś niespełniony literat, który próbuje wcisnąć to tu, to tam jakiś plot twist, zmienia co chwilę konwencję narracji i zostawia dziury fabularne wielkości Kilimandżaro? (Boże, oby to nie był Moffat!).

Nie umiem pisać o sobie. Pewnie dlatego ta notka wygląda jak zeznania schizofrenika. Z góry Cię za to przepraszam, ale jeśli dotarłeś do tego momentu, drogi czytelniku, to może zostaniesz ze mną na dłużej i staniesz się częścią mojego pokręconego świata? Zawsze to miło mieć kolejnego wyimaginowanego przyjaciela.

xoxo,
Dziama




Popularne Posty

Obsługiwane przez usługę Blogger.