Serial Orphan Black zyskuje coraz większą popularność w Polsce. Z okazji bardzo dobrze rozpoczętej trzeciej serii produkcji (i potwierdzenia czwartej!) mam dla Was przepis na muffinki inspirowane jedną z bohaterek - Heleną. Jednocześnie otwieram nowy cykl tekstów bardzo dziamowych o ciastkach inspirowanych popkulturowymi psychopatami (i nie tylko). W końcu od czasu do czasu, między kolejnymi tekstami, muszę coś jeść.
A oto nasza muza:
Co będzie Ci potrzebne?
Po pierwsze para stylowych rękawiczek, bo przy powidłach wiśniowych zawsze robi się krwawy bajzel. Ponadto przyda się kuchnia i psychopatyczne nastawienie, typowe dla wirtuozów muffinek.
Przepis jest łatwo modyfikowalny. Jeśli jesteś na coś uczulony/na, stosujesz się do specyficznej diety lub po prostu nie masz aktualnie w domu konkretnego produktu, możesz spróbować go zastąpić pozycją w nawiasie. Babeczki wychodzą całkiem nieźle po wegańsku. Nie za bardzo polecam zastępowanie migdałów mąką, ale jak już ktoś ma uczulenie na orzechy wszelakie, to przecież nie będzie umierał za babeczki! Choć w sumie, to byłaby pyszna śmierć :)
1 paczka wiórków kokosowych
2/3 packi mielonych migdałów (mąka)2/3 szklanki tłustszego mleka (mleko sojowe)
powidła wiśniowe (brak powideł, jagody)
1 kieliszek amaretto (zapach migdałowy)
1 tabliczka białej czekolady
1 mała śmietana 18%
imbir w proszku
2-3 jajka (banany)
1 łyżka masła (olej,oliwa)
płatki różane (różana herbata)
cukier migdałowy (brak cukru, zwykły cukier, słodzik)
opcjonalnie:
1 limonka (cytryna)
bita śmietana + żelatyna
Z tego zestawu produktów powinno wyjść wam 12 babeczek, ale wiadomo, wiele zależy od formy, w jaką się je wkłada i tego jak lubicie rozdzielać ciasto. Ja mam wyjątkowo dużą formę, więc zwykle wychodzi mi z przepisu 6-8 prawdziwych beczkowych olbrzymów.
Krok pierwszy - suche produkty
Wiórki kokosowe, migdały, cukier oraz imbir w proszku należy wymieszać ze sobą. Jestem fanką imbiru (który daje przyjemną ostrość i sprawia, że babeczki nie są mdłe), więc dodaję czasem nawet 2 łyżeczki, ale jeśli nie przepadasz za ostrymi produktami, to wystarczy szczypta. Nie radzę dorzycać chili zamiast imbiru. Psuje smak, jest trochę zbyt intensywne i o ile fajnie podkreśla ciemną czekoladę, to już do białej jakoś nie pasuje.
A no właśnie - czekolada! Nie będę tu podawać marek, wybierz taką jaką lubisz. Nie musi być to droga czekolada. Ja często używam tych najtańszych. Czasem wybieram białą z kawałkami jagód, gdy udaje mi się dostać.
Czekoladę można pokroić lub zetrzeć na tarce (nie trzeba jej roztapiać, to zbędny wysiłek). Ja osobiście wolę większe kawałki, ale to kwestia gustu. Jeśli jesteś na diecie ograniczającej węglowodany możesz czekolady nie dawać w ogóle. Babeczki są wtedy niestety znacznie bardziej suche i trzeba podrasować je większą ilością oliwy.
Krok drugi - jajka i cała reszta
Do suchej mieszanki daję zwykle 2-3 jajka, w zależności od ich wielkości. Jeśli zastępuje jajka bananem to pół banana traktuję jak jedno jajko.
Poza jajkami w misce lądują: masło, śmietana 18% i mleko. Weganom polecam zastąpienie zwykłego mleka sojowym. Śmietanę teoretycznie można pominąć całkowicie, ale wtedy należy pomyśleć o jakimś dodatkowym tłuszczu lub dać więcej mleka, bo ciasto będzie zbyt gęste.
Na koniec, już po pierwszym wymieszaniu mikserem lub łyżką (to na serio nie ma znaczenia), zawsze dodaję kieliszek amaretto lub zapach migdałowy. Jako, że lubię być oryginalna dosypuję też garść suszonych płatków dzikiej róży (przepięknie pachną <3 i jakoś tak zupełnie nielogicznie kojarzą mi się z Heleną). Rozcieram je w rękach przed wsypaniem do miski.
Po sezonie na róże sama suszę płatki. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdy człowiek to robi. Identyczny efekt smakowy daje herbata Dilmach - francuska wanilia i róża (wystarczy rozciąć torebkę i dosypać). Można też dodać jakiejkolwiek różanej herbaty i styknie. Kiedyś robiłam "helenki" w domu koleżanki i użyłam lady grey - efekt smakowy był intensywniejszy, dlatego z nią radzę ostrożniej.
Krok dwa i pół - nadzienie
Do Helenek koniecznie wiśniowe. Nie masz dżemu wiśniowego... to może masz jagody? Też się nieźle sprawdzają i nie ma problemu z nadziewaniem.
Jeśli dżem/powidła wiśniowe są bardzo słodkie możesz rozcieńczyć je sokiem z limonki lub cytryny. Osobiście wybieram limony, bo wystarczy kilka kropel i dżem nie jest za rzadki.
Krok trzeci - do formy!
Ciasto powinno być dość gęste i lepkie, nie spływające z łyżeczki. Nie radzę przesadzać z wilgotnością, bo do środka dajemy jeszcze wiśniowy dżemor, który jest przecież mokry. Dżem można wpakować do babeczek jeszcze przed upieczeniem (jedna warstwa ciasta, jedna dżemu, jedna ciasta) lub po (od dołu, za pomocą urządzenia do zdobienia tortów, wygląda to trochę jak napełnianie pączków).
Babeczki pieczemy do 30 minut, w zależności od tego jak są duże. Ja czasem piekę nawet dłużej, bo moje foremki są gigantyczne (przykręcam temperaturę pod koniec by się nie spaliły). Jeśli robicie malutkie muffinki to wystarczy wam zapewne 20 minut. Polecam dźgać patyczkiem i sprawdzać, czy nie są mokre (to się udaje jeśli nie pieczemy ich od razu z nadzieniem).
Temperatura w jakiej należy piec to 200 stopni.
Krok czwarty - stygnięcie i zdobienie
Maleństwa wyjęte z formy bardzo kuszą. Trzeba jednak chwilę odczekać zanim się je napełni ( o ile nie zrobiłeś/aś tego wcześniej) lub ozdobi (inaczej wszystko wam spłynie!). Są dość słodkie, więc polecam zdobienie zwykłą bitą śmietaną (nie taką słodką słodką z paczki lub sprayu, tylko ubitą samodzielnie), albo galaretką z użytych do nadzienia powideł. Łatwo ją zrobić, dodając do dżemu odrobinę żelatyny.
Można też babeczki pozostawić w ich naturalnym wyglądzie i tak są bardzo kuszące, a do tego lekko nieuczesane, zupełnie jak Helena :)
Dajcie znać czy wyszły i czy zdecydowaliście się na jakieś modyfikacje! Mam nadzieję, że ciastkowy pomysł na teksty przypadnie Wam do gustu, bo nawet największym psychopatom przydaje się czasem odrobina słodyczy!
Krok piąty - opychanie się bez opamiętania
SMACZNEGO!
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawienie komentarza. Twoje zdanie bardzo się dla mnie liczy, nawet jeśli różni się od mojego.